wtorek, 22 stycznia 2019

Przemyśl - cudze chwalicie swego nie znacie.



Gdybym zapytał swoich znajomych z czym im się kojarzy Przemyśl to pewnie większość odpowiedziałaby ,że z tym że jest daleko. Kilka osób regularnie podróżujących PKP wymieniłoby pociąg zwany u nas potocznie przemytnikiem (skład relacji Przemyśl - Szczecin).
Może ktoś wpadłby na twierdzę Przemyśl i to w sumie tyle…

I błąd. Przemyśl to miasto z bogatą, sięgającą 7 wieku historią. Historią bardzo trudną, bo miasto ze względu na położenie, wielokrotnie było niepokojone przez bliższych i dalszych sąsiadów. Przemyśl pustoszyli Kozacy, Tatarzy, Austriacy , Rosjanie , a w końcu także bandyci ukraińscy i niemieccy. Mimo wszystko miasto stoi tak jak stało i robi wrażenie, że czas się tu zatrzymał.
Nie ma co ukrywać - obecny klimat miasto “zawdzięcza” wiecznemu niedoinwestowaniu. Wschód nigdy nie był przesadnie bogaty , ale dzięki temu uratował się przed zalewem tandetnych inwestycji kapitalizmu lat 90’tych. Tutaj nie ma enklaw betonu szkła i stali wciśniętych jak pięść do nosa w centra wielu polskich miast. Być może narażam się tu lokalnym mieszkańcom, którzy woleliby aby region rozwijał się szybciej niemniej  mnie zachwyca tutejszy autentyzm.
Oczywiście nie jest to jakiś skamieniały skansen i trudno nie zauważyć starań o ściągnięcie do miasta turysty. Ważnymi punktami regionu są zabytki fortyfikacji związane z twierdzą Przemyśl. Warto zrobić sobie objazdówkę szlakiem umocnień, choć jest to wycieczka na kilka dni i raczej trudno ogarnąć temat bez auta. Całą resztę przemyskich atrakcji możemy obejść w ciągu jednego dnia. Zwiedzanie zaczynamy zaraz po wyjściu z Pociągu podziwiając fantastycznie odrestaurowany dworzec. A dalej ? Bez pośpiechu, tu wszędzie jest blisko , na wszystko jest czas. Można rozsiąść się wygodnie przy stoliczku w jednej z przydworcowych knajp, których urok polega na koszmarnej siermiężności i zaplanować dzień. Proponuję pierwsze kroki skierować w stronę Muzeum Ziemi Przemyskiej.

Gdyby kilkanaście lat temu ktoś powiedział mi, że z własnej woli pójdę do muzeum, co najwyżej postukałbym się po czole. Od czasu kiedy pierwszy raz odwiedziłem muzeum powstania warszawskiego, przestałem kojarzyć tego typu placówki jedynie z przymusowymi wycieczkami szkolnymi, i zakurzonymi  gablotami których nie można dotknąć. Inna sprawa, że instytucje porównywalne z tą Warszawską można  policzyć na palcach. Muzeum Ziemi Przemyskiej jest jedną z nich. Pomimo, że nie rzuca na kolana efektami interaktywnymi, ale przedstawia i porządkuje wielokulturową historię miasta w sposób niezwykle ciekawy.
Sercem każdego starego miasta jest rynek. Ten w Przemyślu jest bardzo charakterystyczny , bo dwupoziomowy. Lokalizacja miasta w dolinie Sanu wymusiła rozwiązania architektoniczne dzięki którym dziś możemy podziwiać unikalną zabudowę.
Pod starówką ciągnie się podziemna trasa turystyczna którą również gorąco polecam.
Niedaleko rynku na niewielkim wzgórzu znajduje się zamek ,a poniżej jego murów znajdziemy kilka kościołów, których przeliczeniu na liczbę mieszkańców jest chyba najwięcej w kraju.
Najstarszym obiektem sakralnym jest archikatedra p. w. Wniebowzięcia Najświętszej Panny Marii i Św. Jana Chrzciciela. Polecam zobaczyć nie tylko sam kościół, ale przede wszystkim wgramolić się po krętych schodach na dzwonnicę z której rozpościera się znakomity widok na miasto, zakola Sanu i najbliższą okolicę.
Dla tych, którym wspinaczka po kościelnych schodach nie wystarcza polecam spacer na górujące nad miastem “Zniesienie”.
Nazwa wzgórza pochodzi od zniesienia z powierzchni ziemi armii tatarskiej. Droga na górę prowadzi wzdłuż Sanu , umocnień linii Mołotowa ,aż do niewielkiego stadionu miejscowej Polonii.
Za stadionem skręcamy w lewo i wspinamy się na niezbyt wysokie, ale dość strome wzniesienie na którym w 2000 roku ustawiono krzyż upamiętniający dwa tysiące lat chrześcijaństwa. Tuż obok znajduje się stacja narciarska, oraz fort.
Przemyśl na pewno nie jest miastem które wymienia się jednym tchem obok Krakowa, Gdańska, Warszawy , Torunia czy Poznania jako tak zwane “must see”. Nie ma tu rzeszy turystów, ani widowiskowej promocji. Leży na kresach Polski nie tylko w sensie dosłownym, ale także w świadomości wielu ludzi. Można tu jednak znaleźć klimat i autentyzm za które kocham wschodnią część naszego kraju. Wpadnijcie tu, choćby na jeden dzień - nie pożałujecie.